10.9.14

Rozdział 5

Kilka kolejnych dni upłynęły Camille na przygotowywaniu przyjęcia, z okazji jej powrotu do zdrowia. Kobieta codziennie spotykała się ze swoja matką jednak do dzisiejszego dnia nie znalazła w sobie odwagi aby z nią porozmawiać. Po tym co usłyszała od Rebekah było jej ciężko wrócić do normalności. Nie tak wyobrażała sobie swoja idealną rodzinę. Dzisiaj kiedy siedziała na przeciwko matki, która z takim zawzięciem wybierała kompozycje kwiatowe, w końcu zebrała się na odwagę.
- Mamo, chciałabym o czymś porozmawiać - wyszeptała dziewczyna. Bała się tego co może usłyszeć od swojej rodzicielki.
- O czym skarbie? Wiem, chcesz żebym pomogła wybrać ci suknie na bal. Nie przejmuj się, wiesz, że z chęcią będę ci towarzyszyć podczas zakupów - zaśmiała się kobieta. 
- Nie o to mi chodziło - blondynka zamilkła na chwilę. 
- Chciałabym wiedzieć dlaczego wyszłaś za mojego ojca? - dokończyła śmiało. Musiała wiedzieć czy słowa Rebekah były prawdą. 
- Ależ co to za pytanie? Dotychczas nie interesowały cię takie sprawy. Nie warto zawracać sobie tym głowy moja droga - dokończyła matka protekcjonalnie.
- A wiec to prawda? Wyszłaś za niego dla pieniędzy i wysokiej pozycji społecznej? Mimo iż on był homoseksualistą? - wykrzyknęła oburzona Cami. 
- No proszę. Ty śmiesz mnie oceniać? - zapytała opryskliwie blondynka. - Zrobiłam to ponieważ pragnęłam być kimś. Chciałam się wyrwać z małego miasteczka. Richard dał mi szanse na lepsze życie. Nie myśl o swoim ojcu jak o potworze. Oboje byliśmy dobrymi przyjaciółmi. Aż do jego śmierci darzyliśmy się szacunkiem. Wiesz jak ciężko trzydzieści lat temu było wyznać, że kocha się mężczyzn. Czy zdajesz sobie sprawę jak on cierpiał z tego powodu? 
- Cierpiał? Przecież znalazł sobie idealne rozwiązanie. Ty byłaś jego przykrywką a on mógł romansować za twoimi plecami - powiedziała zniesmaczona O'Connell.
- Licz się ze słowami moja droga. To dzięki Richardowi żyjesz jak księżniczka. Mimo iż twój ojciec mnie nie kochał, ciebie zawsze uwielbiał - powiedziała spokojnie Carol. - Przed wypadkiem rozumiałaś całą sytuację. Nie wiem czy to ten wypadek zachwiał twoim spojrzeniem na rzeczywistość. Odkąd skończyłaś osiemnaście lat, nieustannie mowie ci, że małżeństwo z dobrze sytuowanym mężem jest dobrym rozwiązaniem. Takie miało być również twoje małżeństwo. Klaus miał dać ci nazwisko i pieniądze. 
- Mamo, jak można tak uważać? A co z uczuciami, z miłością? Przecież przez taki związek, można się nawzajem skrzywdzić! - powiedziała zdezorientowana Camille.
- Co się napadło? Jeszcze przed wypadkiem wybierałaś suknie ślubną, ciesząc się z tego co zyskasz dzięki małżeństwie z Mikaelsonem. Nie poznaję cię - odpowiedziała zrezygnowana matka. 
- Może wreszcie zmądrzałam - rzekła cicho blondynka.
- Zmądrzałaś? Dam ci radę moja droga. Powinnaś szybko przekonać Niklausa by ponownie ustalić datę ślubu. Twój narzeczony to przystojny mężczyzna i tylko czekać aż jakieś chętne kobiety zaczną go podrywać. 
- Ależ matko. Mówiłam ci, że ten ślub zostaje odwołany - jęknęła Cami. Tyle razy mówiła już Carol, żeby nie robiła sobie nadziei na jej rychłe zamążpójście. 
- Przestań to powtarzać i weź się w końcu w garść. Mam ci tłumaczyć jak przekonać mężczyznę do zmiany zdania?

Elizabeth Forbes siedziała przed laptopem intensywnie przeglądając, każdy artykuł o wypadku samolotu, którym leciała ich zmarła córka. Do żony podszedł Bill.
- Kochanie, proszę cię, zostaw już sprawę tej katastrofy - powiedział spokojnie Forbes.
- Nie rozumiem, jak mogłeś tak po prostu przejść do porządku dziennego po śmierci Caroline - odpowiedziała kobieta z wyrzutem. Ona sama codziennie szukała informacji o osobach, które przeżyły wypadek. Wciąż była pewna, że jej córka nie umarła. Czuła jej obecność. Przecież gdyby dziewczyna nie żyła, to ona jako matka poczuła by tą pustkę po stracie dziecka. Jednak nie czuła niczego. Gdy pewnego dnia zobaczyła wywiad z Carol O'Connell, matką kobiety, która przeżyła, poczuła zazdrość. Tak bardzo chciała by to ona, czuła tę nieopisaną radość z powodu przeżycia córki.
- Liz, musimy pogodzić się, z tym że ona odeszła. Z czasem ból będzie mniejszy - Bill próbował uspokoić małżonkę.
- Nie mów, że mam się pogodzić ze śmiercią Care. Ja wiem, że ona żyje. Wkrótce i ty przekonasz się, że miałam rację - powiedziała blondynka ze łzami w oczach. Ona chciała jedynie poznać prawdę o Caroline. Teraz musiała się dowiedzieć tylko, kto zajmował miejsce obok jej córki w samolocie. Przecież biżuteria, którą dostali po tej katastrofie nie należała do ich córki. Była tego pewna.

Camille wracała zdenerwowana po wizycie u swojej matki. Nie wierzyła, że może być spokrewniona z tak samolubną osobą, Chciała się komuś wyżalić, jednak nie znała nikogo kto chciałby się z nią spotkać. Po chwili namysłu zadzwoniła do Lexi pielęgniarki, która opiekowała się nią po wypadku. Obie kobiety bardzo się polubiły. Cami miała nadzieję, że wreszcie porozmawia z kimś, kto nie będzie oceniał jej wcześniejszego postępowania. Po rozmowie z dziewczyną, zadowolona udała się na Brooklyn, gdzie się umówiły. 
- Camille, jak się cieszę, że cię widzę - blondynka uśmiechnęła się na widok byłej pacjentki. W szpitalu, w którym pracowała widziała już wiele trudnych przypadków, ale O'Connell miała naprawdę wiele szczęścia
- Och Lexi, jesteś jedyną osobą, która może mnie zrozumieć - kobieta westchnęła. Po raz pierwszy miała okazję opowiedzieć o wszystkich swoich problemach. Powiedziała wszystko co ją trapiło. O rodzinie do której nie pasuje. O swoich rodzicach i ich zawiłej relacji. O Niklausie i ich zerwanych zaręczynach. I wreszcie o romansie z Marcelem. 
- Myślałam, że to ja mam problemy, ale przy twoim życiu, moje to sielanka - zaśmiała się Branson, po usłyszeniu zwierzeń Cami. 
- To nie jest śmieszne! Ja czuję,  że przed wypadkiem, żyłam inaczej. Czy to możliwe? - zastanawiała się dziewczyna. 
- Słuchaj. Uważam, że to jaka byłaś przed wypadkiem teraz nie ma znaczenia. Jeżeli nowa Camille chce pracować, to niech to zrobi - doradziła jej Alexia. - Nie przejmuj się tym, co mówi twoja matka. To twoje życie i ty decydujesz - dodała. 
Naprawdę uważasz, że dam rade? - zapytała niebieskooka. 
- Oczywiście. Wierzę, że jesteś w stanie zmienić swoje życie, nie licząc się z opiniami innych. A teraz opowiedz coś więcej o tym twoim Klausie - odpowiedziała zaciekawiona Lexi.
- On wcale nie jest mój. Zdradzałam go. Ale jako jedyny uważa, że mogę zacząc od nowa - westchnęła Cami,
- Od nowa? Z nim też możesz zacząć jeszcze raz? Może ci wybaczył? - dopytywała.
- Nie wiem, ale...chyba bym tego chciała. 

Klaus wszedł do baru, w którym umówił się z bratem. Oboje spotykali się tutaj na cotygodniowym drinku. Mężczyzna dopiero po chwili dostrzegł bruneta przy barze, w objęciach jakieś blondynki. 
- Witaj Kol - blondyn uśmiechnął się na widok zawstydzonego brata, który odprawił dziewczynę.
- Nik, musiałeś przyjść akurat w takim momencie - oburzył się. 
- Przykro mi, ale chyba byłeś umówiony ze mną, a nie z...
- Ashley. Była taka miła. No cóż, może późniejjeszcze się z nią umówię - dokończył najmłodszy Mikaelson. 
- Elijah nie przyszedł? - zapytał Niklaus.
- Dobrze wiesz, że Hayley wzięła go pod pantofel. Nie sądzę, aby przyszedł. Ale opowiadaj, co tam u ciebie i... Camille? - brunet uśmiechał się na wspomnienie wizyty u niedoszłej szwagierki. 
- No właśnie o tym chciałem pogadać. Jak mogliście opowiadać te plotki o rodzicach Cami? Ona była wstrząśnięta tymi rewelacjami, na temat swojej rodziny - wyjaśnił.
- Po pierwsze to nie są plotki, tylko szczera prawda, a po drugie to widzę, że ktoś się tu martwi o niewierną dziewczynę - zaśmiał się Kol. 
- Oczywiście, że się martwię. Ona naprawdę bardzo to przeżyła - odparł zmartwiony Klaus. Dziwił się samemu sobie, że widok zasmuconej dziewczyny, tak bardzo go ranił. 
- No proszę. Niedługo jeszcze powiesz, że znów planujecie ślub. 
- Nie, ale Cami po wypadku to zupełnie inna osoba. Nie zaprzeczaj, sam widziałeś - powiedział blondyn. 
- Masz rację. Ona nie udaje. Tylko co będzie, jak nagle przypomni sobie kim była? Znowu zamieni się w wredną sukę, którą była - odpowiedział mu Kol.
- Uwierzył byś dwa miesiące temu, że Camille będzie szukać pracy? Myślę, że ona naprawdę chce zmienić swoje życie i zacząć od początku - zapewnił brata Nik.
- A ty chciałbyś, zacząć z nią jeszcze raz? - zapytał brunet. 
- Dobrze wiesz, że tak. Tylko że...
- Że co? Myślisz, że ona znów sie będzie tobą bawić? 
- Ona chce zmienić całe swoje życie. Nie sądzę aby w tym jej nowym świecie było miejsce dla mnie - odparł zrezygnowany Klaus. 

Witam. Mam nadzieję, że rozdział będzie się wam podobał. Z tego miejsca bardzo proszę o szczere opinie. Wasze komentarze naparwdę podnoszą mnie na duchu i motywują do pracy. Przepraszam za opóźnienie, ale zabrałam się za pisanie czegoś nowego. Tym razem nowa historia na pewno wypali bo napisałam już cztery rozdziały. Serdeczenie zapraszam na Are you loving the pain. 
Przepraszam za jakiekolwiek błędy, które pojawiły się w tekście. Kolejny rozdział pojawi się jeszcze we wrześniu. Pozdrawiam i życzę miłego tygodnia.
PS. Jak tam wasze  powroty do szkoły? Ja na szczęście mam jeszcze niecały miesiąc wakacji :)


6 komentarzy:

  1. Boskie, boskie, boskie czekam na nn;-*

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny <3
    Obydwoje chcą spróbować jeszcze raz ^^ Klaus niech nie mówi bzdur i biegnie do 'Camile'. Oni są tacy słodcy :3
    Jestem ciekawa kiedy wyjedzie na jaw, że Camile to nie Camile tylko Caroline.
    Elijah pod pantoflem Hayley ^^
    U mnie powrót do szkoły nawet szybko leci. Nowa szkoła, znajomi, klasa. Na razie jest OK. 2 tyg. bez ocen ;D
    Czekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Boski Kiedy nowy rozdzia???

    OdpowiedzUsuń
  4. Nowy rozdzial mial byc we wrzesniu a jest juz pazdziernik;-((

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny blog. Znalazłam go dopiero dziś. :) Ciekawe kiedy odkryją prawdę. (mam nadzieję ,że już niedługo) Dodawaj szybko nowy rozdział oraz zapraszam do siebie :)

    http://klaroline-na-zawsze-razem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  6. gdzie jesteś? czekam na kolejną część tego wspaniałego blog !!! pozdrowienia :)

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine