1.8.14

Rozdział 4

- Naprawdę myślisz, że mogę się zmienić? - zapytała cicho blondynka.
- Tak uważam, możesz być teraz taka, jaka tylko zechcesz - Niklaus uśmiechnął się i poczuł jak Cami składa na jego ustach nieśmiały pocałunek. Mężczyzna był wyraźnie zaskoczony jej zachowaniem. Mimo wszystko, pogłębił pocałunek i mocniej przytulił do siebie blondynkę. Wiele razy całował się z Camille, ale tym razem było zupełnie inaczej. Czuł, że kobieta robi to, bo tego pragnie, a nie, że musi. Po chwili Cami niechętnie odsunęła się od Klausa. Spojrzała w jego oczy i nie dostrzegła w nich gniewu. Myślała, że mężczyzna będzie zły za to, co zrobiła. Jednak Nik wstał powoli z podłogi i delikatnie pocałował ją w czoło.
- Dobranoc Cami- powiedział cicho i szybko wyszedł z jej sypialni. Kobieta jeszcze długi czas siedziała na podłodze. Nie mogła uwierzyć w to, co stało się przed chwilą. Niklaus wierzy, że ona może się zmienić i być innym człowiekiem. Może ona i Mikealson też zasługują na nowy początek? Wciąż zastanawiała się jak mogła go zdradzać. Przecież chyba gdyby nie kochała swojego narzeczonego, to nie planowałaby z nim ślubu. Przecież ona, na pewno nie mogła być tak perfidna. Mężczyzna wyraźnie jej się podobał, jak mogła dopuścić się zdrady i go krzywdzić?


Kilka dni później Camille usłyszała dzwonek do drzwi. Szybko je otworzyła i ujrzała młodego bruneta i uroczą blondynkę. Nieznajome osoby patrzyły na nią z nieśmiałymi uśmiechami. Kobieta zastanowiła się, kim mogli być ci ludzie. Od jej powrotu do domu, na pewno ich jeszcze nie widziała. Po chwili mężczyzna odezwał się pierwszy.
- Camille, tylko nie mów, że mnie nie poznajesz, bo się obrażę – zaśmiał się i wszedł do apartamentu bez zaproszenia. Blondynka, która przyszła razem z nim, spojrzała na nią wrogo.
- Przepraszam za Kola, ale on zawsze się tak zachowuje. Wiem, że nas nie poznajesz. Jesteśmy rodzeństwem Nika – dziewczyna powiedziała, gdy usłyszały głos najmłodszego Mikealsona.
- No dziewczyny, ile mam na was czekać? – mężczyzna właśnie rozsiadł się na kanapie. Cami zastanowiła się szybko. Ta dziewczyna to siostra Klausa. Tylko jak ona miała na imię?
- Rebekah prawda? – zapytała O’Conell z uśmiechem – Proszę wejdź.
Po chwili cała trójka siedziała przy stole w salonie. Od kilku minut panowała niezręczna cisza. Cami wciąż nie mogła przypomnieć sobie rodzeństwa Klausa. A tym bardziej nie wiedziała, o czym ma z nimi rozmawiać. Wiedziała, bowiem, że cała rodzina Niklausa nie darzy jej sympatią. Po chwili odezwał się najmłodszy Mikealson.
- I jak się czujesz? Nik mówił, że jest coraz lepiej – powiedział i spojrzał na swoją naburmuszoną siostrę.
– Tak dziękuję, czuję o wiele lepiej niż po wypisaniu ze szpitala – dziewczyna uśmiechnęła się.
– Mamy nadzieję, że nie gniewasz się, że nie przyszliśmy do szpitala, ale  mówił, że tak będzie lepiej – brunet kontynuował.  Siedząca obok niego Rebekah wyglądała jakby była tu za karę. Gdy jej brat skończył, odezwała się.
- Kol, nie musisz się tak podlizywać. Mieliśmy tylko zobaczyć jak się czuje Camille i tyle. Spełniliśmy obietnicę i możemy już iść – zaczęła kobieta i zaczęła już się podnosić z krzesła do wyjścia. O’Connell zrozumiała aż za dobrze Bekah. To Klaus poprosił swoje rodzeństwo żeby ją odwiedzili.
– Czy to Klaus kazał wam tu przyjść? – powiedziała cicho, aby potwierdzić swoje przypuszczenia.
– Oczywiście. Chyba nie myślisz, że odwiedzamy cię dla własnej przyjemności – zaśmiała się cynicznie blondynka. Cami dokładnie jej się przyglądając, zauważyła naprawdę duże podobieństwo między nią i jej „narzeczonym”.
- Rebekah, przestań. Przecież ona jest dzisiaj dla nas miła. Chyba możemy puścić w niepamięć jej wcześniejsze zachowanie – szepnął brunet do swojej siostry. Mimo, że się starł mówić cicho, jego niedoszła bratowa wszystko usłyszała.
– W niepamięć? Przecież ona jest wyrachowaną suką, pozbawioną uczuć. Tak samo jak cała jej rodzinka – wykrzyczała dziewczyna. Camille jeszcze nigdy nie czuła się tak złe jak teraz. Myślała, że będzie w stanie się zmienić tak jak mówił Klaus. Ale nie pomyślała o tym, że w oczach innych osób, ona na zawsze pozostanie tą Camille sprzed wypadku. W tym momencie zapragnęła nigdy nie przypominać sobie, kim była wcześniej. Pragnęła stać się lepszą osobą i zasłużyć sobie na sympatię całej rodziny i przyjaciół. Po chwili przypomniała sobie słowa siostry Niklausa.
 – Dlaczego tak jak cała moja rodzina? O co chodzi?- spytała pewnie. Przecież jej matka była ucieleśnieniem dobra i szlachetności. Przez cały okres po wypadku, starła się ją wspierać jak tylko mogła. Przy okazji prowadząc fundacje, która pomagała niepełnosprawnym dzieciom. Przecież taka osoba nie mogła być przebiegła i perfidna, tak jak ona kiedyś.
– No tak, przecież ty nie pamiętasz, w jakiej obłudzie i zakłamaniu żyje twoja rodzina – uśmiechała się ironicznie jej rozmówczyni.
– W takim razie, pewnie mnie oświecisz – powiedziała wyprowadzona z równowagi Cami. Szczerze miała już dosyć tej wizyty, ale chciała dowiedzieć się, co miała na myśli dziewczyna. Nigdy nie słyszała, aby ktoś się tak wypowiadał o jej najbliższych.
– Bekah, wystarczy – odpowiedział głośno brunet.
– Przecież Camille ma prawo poznać prawdę – szepnęła słodko Mikeaslon.
– Ale Nik by tego nie pochwalał – dodał cicho.
- Rebekah, proszę powiedz mi prawdę – wymusiła na niej kobieta.
- Otóż moja droga twoi bliscy skrywają dużo sekretów. Większość z nich ujrzało światło dzienne po pogrzebie twojego ojca. Wtedy to ukazał się w gazetach wywiad z kochankiem twojego ojca – ucieła blondynka, gdy spojrzała na Cami. Twarz dziewczyny była pozbawiona jakichkolwiek kolorów.
- Jak to z kochankiem? – szepnęła cicho. Nie czegoś takiego się spodziewała.
 – No cóż. Richard O’Connell był homoseksualistą. Wszyscy mówili o tym od jakiegoś czasu, ale dopiero ten wywiad wszystko potwierdził. Podobno twoja matka, wiedziała od początku. Ich małżeństwo to po prostu dobry układ. Twój ojciec dostawał przykrywkę, więc nikt podejrzewał go o takie skłonności. A twoja matka dostała to, czego najbardziej pragnęła. Pieniędzy i dobrą pozycję. Nawet nie wyobrażasz sobie, jak dobrze się sprzedał ten romans roku. On bogaty syn biznesmena, a ona biedna młodziutka szara myszka – kobieta przerwała na chwilę.
– Ale przecież to nie możliwe? – szepnęła O’Connell. Historia, którą opowiadała Rebekah nie mogła być prawdziwa. Opowiadała to tylko po to, aby ją zranić.
– Nie dziw się tak. Ty podobno też o wszystkim wiedziałaś. Ale nigdy nie wspominałaś o tym ani jednego słowa.
 – Ja też wiedziałam?
– Po prostu, nikomu na dobre by nie wyszło, gdyby ktoś dowiedział się prawdy. Ale to nie koniec – dziewczyna spojrzała na swojego brata, który był wyraźnie zły na swoja siostrę.
 – Jest jeszcze coś? – spytała dziewczyna z powagą. Nie chciałaby blondynka zobaczyła, że ta historia bardzo ja dotknęła. Zastanawiała się jak można żyć tak długo w kłamstwie.
– No nie. Przez całe małżeństwo twoich rodziców, Richard miał tego kochanka, który udzielił tego wywiadu. Podobno twoja matka nie miała nic przeciwko, dopóki dodawała przelewy na swoje konto. W gazetach pisało, że to była całkiem niezła sumka. Ale tak było zapisane w intercyzie. Carol dostawała dwa miliony dolarów za każdy rak spędzony z mężem i pięć za urodzenie dziecka. Mimo upokorzeń, to jednak się jej opłacało. A w dodatku sypiała z młodszym bratem męża.
- Moja matka miała romans z wujem Masonem? Przecież to jakieś brednie! – wykrzyczała Cami. Miała już serdecznie dość tych rewelacji. Chyba jednak czasami to prawda, że lepiej żyć w niewiedzy.
- Spokojnie. To było kilka lat temu. Teraz Mason już ma młodszą dziewczynę. Ale w sumie nie dzieli ich taka duża różnica wieku. Gdy Carol wychodziła za Richarda miała osiemnaście lat a jego brat jedenaście. Wiec to tylko siedem lat.
- To niemożliwe – Camille zaśmiała się histerycznie. Jednak widząc poważną minę Rebekah i Kola to była prawda.
- Możesz mi nie wierzyć. Ale zapytaj swoją matkę albo wuja. Będą zmuszeni, ci powiedzieć, gdy zobaczą ile wiesz.
- Naprawdę mi przykro Cami. Nie chciałem żebyś tak się dowiedziała. Bekah, nie powinna ci tego mówić – powiedział cicho Kol. Brat Klausa wyraźnie miał wyrzuty sumienia, w przeciwieństwie do swojej siostry, która upajała się zszokowanym wyrazem twarzy O’Connell.
– Mimo wszystko jestem wam wdzięczna, że dowiedziałam się prawdy – powiedziała cicho. Miała ochotę zaszyć się w jakieś dziurze i nie wychodzić z niej.
– Och, nie ma, za co. W końcu mieliśmy być rodziną – uśmiechnęła się cynicznie.
– Myliśmy być? To wy wiecie, że już nie jestem zaręczona z Klausem? – zapytała wyraźnie zawiedziona. Wiec wszyscy już wiedzą o jej romansie z Marcelem.
-Tak – odezwał się Kol, wyprzedzając siostrę. – Nik wspomniał o tym.
– Twój ojciec chciał dla ciebie bardzo bogatego męża. Był pewien, że w zaaranżowanym małżeństwie będzie ci tak dobrze jak jemu – powiedziała z goryczą Bekah. Blondynka nie rozumiała jej słów.
– Nie rozumiem?
–Ty i mój brat nigdy się nie kochaliście. W sumie nie byłam zdziwiona, gdy powiedział nam o twoim kochanku. Tobie też zależało wyłącznie na pieniądzach i medialnym ślubie tak jak twojej matce. Podobno byłaś wściekła, gdy Nik powiedział, że to koniec. Tak długo planowałaś ślub i całą resztę. Nie chciałaś zostać porzuca na kilka tygodni przed ślubem. Ale mimo wszytko, chciałaś lecieć do Marcela. Może już przed wypadkiem, chciałaś zmienić swoje życie? – powiedziała zmieszana Mikealson. Cami po raz pierwszy w jej oczach dostrzegła odrobinę współczucia. Po chwili na twarzy blondynki, znów pojawiła się pogarda.
– Chyba lepiej już pójdziemy – wtrącił się Kol i pociągnął siostrę do wyjścia. O’Connell odprowadziła swoich gości do wyjścia. Bekah cicho się pożegnała a Kol stanął przed Camille.
- Bardzo cię przepraszam za jej zachowanie. Nie powinna tutaj przychodzić – powiedział brunet ze współczuciem i objął blondynkę na pożegnanie.


Gdy Klaus wrócił z biura swojej firmy, Camille nigdzie nie było. Po chwili poszukiwań, znowu znalazł ją siedzącą, na podłodze w swojej sypialni. Mężczyzna nie rozumiał jej zachowania. Przecież ostatnio wszystko sobie wyjaśnili. Wydawało mu się, że ich stosunki uległy poprawie. Cami była radosna i taka inna. Spojrzał na płaczącą kobietę i zapytał.
- Co się dzieje? – powiedział spokojnie. Kobieta odwróciła się przestraszona. Widział, że coś musiało się stać. Po chwili zastanowienia przypomniał sobie, że to dzisiaj jego rodzeństwo miało ją odwiedzić. Czyżby Rebekah sprawiła przykrość blondynce? Przecież wyraźnie ją prosił, aby była miła.
– Czy moja siostra zrobiła coś nie tak? – zapytał ponownie i podszedł bliżej.
– Nie, w sumie to nie. Przecież ona powiedziała mi tylko prawdę – zaśmiała się kobieta przez łzy.
- Co ona ci powiedziała? – mężczyzna był wyraźnie zły. 
- A więc naprawdę kazałeś im tu przyjść? Wiesz przecież, że oni mnie nie lubią – wyszeptała rozgoryczona dziewczyna. 
- Myślałem, że będzie ci miło, gdy moje rodzeństwo cię odwiedzi. Kazałem im być miłym. Nie pomyślałem, że będziesz zła. Co Bekah ci powiedziała? – zapytał.
- Dlaczego ty nie opowiedziałeś mi o moich rodzicach? Że mój ojciec miał kochanka, a z moją matką ożenił się dla dobrego wizerunku? – powiedziała z wyrzutem. Przecież zasługiwała na prawdę. Klaus spojrzał przerażony na Cami. Mógł się spodziewać, że ona kiedyś dowie się wszystkiego. W Internecie ciągle pisali na ten temat. Zwłaszcza po jej wypadku, dziennikarze szukali kolejnej sensacji. Dlatego też nie chciał, aby ktokolwiek dowiedział się o romansie Camille. Ani o ich zerwanych zaręczynach. Wtedy te hieny znowu by ją osaczyły, tak jak po śmierci ojca. 
- Camille nie denerwuj się. Myślałem, że lepiej będzie, jeśli dowiesz się od Carol. Te informacje nie wpłynęły, by dobrze na twój stan - wyjaśnił rzeczowo. Nie spodziewał się, że te informacje wywołają na niej takie wrażenie. Kobieta wiedziała o wszystkim, już gdy zaczeła się z nim spotykać, lecz nie robiła z tego wielkiej sensacji. Uważała to za normalne. Dlatego też tak zabiegała o to, aby zostać jego żoną. Dla niej małżeństwo z rozsądku było dobrym interesem, tak jak dla jej matki. Po chwili poczuł jak dziewczyna się do niego przytula. Potrzebowała jego pocieszenia. 
- Nie mogę uwierzyć, że moja matka znosiła to wszystko dla pieniędzy - wyszeptała. - Jak można tak żyć?
- Uwierz mi Cami, każda rodzina ma jakieś niewygodne tajemnice - powiedział cicho Klaus, mocniej przytulając kobietę do swojego torsu.
- Naprawdę? A twoja rodzina też ma jakiś sekret? - zapytała blondynka. 
- Lepiej będzie żebyś nie wiedziała - odrzekł tajemniczo mężczyzna. Sam dobrze wiedział, że lepiej, aby niektóre rzeczy nie wychodziły nigdy na jaw. 

Witam. Oddaje kolejny rozdział. Przepraszam, że tak późno, ale szczerze to jak mam tyle wolnego, to trochę tracę poczucie czasu. Mam nadzieję, że będzie się Wam podobał i że nie przesadziłam z historią o rodzinie Camille. Pozdrawiam Was bardzo serdecznie. Życzę Wam dużo słońca i udanego wypoczynku. Przepraszam za jakiekolwiek błędy. 

7 komentarzy:

  1. Przeczytałam już wszystko. Cudowne opowiadanie. Ta historia jest wspaniała. Masz talent. Ogromny. Jestem ciekawa, kiedy oni odkryją, że to nie Cami tylko Caroline. Bo to ona prawda? Na pewno ;)
    Rodzina Klausa ma jakiś sekret ^^ a "rodzina" Camille jest strasznie podła. Ta jej matka to niezłe ziółko. Choć jej ojciec nie był lepszy. Wspaniały rozdział *.*
    Już się nie mogę doczekać następnego ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Najwazniejsze ze piszesz.
    Rozdzial swietny.
    To ze Bekah to suka to jeszcze ale to ze Kol mily to sie zdziwilam.
    Czy oni nie moga zrozumiec ze ona chce zaczac od poczatku. Ze to nie jest ta zdradziwcka suka tylko Caro ktora jest osoba kochajaca.
    Weny zycze i z niecierpliwoscia czekam na kkolejny rozdzial ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdzial genialny, moglas tez napisac cos o Caroline i jestem ciekawa kiedy odzyska pamiec. Dodawaj szybciutko rozdzial. Zycze duzo weny

    OdpowiedzUsuń
  4. Uuu... Becia to ma długi język. Nieźle było w rodzince Cami. :o Care robi się coraz lepsza, przynajmniej poprawiła jako tako nastawienie Klausa. Uwielbiam to opowiadanie. Nie mogę doczekać się, kiedy Care przypomni sobie, że jest Care. xD Wiem, wiem, ciągle o tym mówię. :p
    Pozdrawiam, życzę weny, pomysłów, ciepełka, słoneczka i innych. <3
    we-have-immortality-tvd.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Zostałaś nominowana na moim blogu do nagrody LBA. Gratuluje!!!
    Więcej informacji tutaj: http://skazana-stelena.blogspot.com/2014/08/lba.html

    Pozdrawiam
    Anahi

    OdpowiedzUsuń
  6. Twój blog jest niesamowity! Oryginalna historia! Masz talent :)
    PS Zostałaś nominowana do Liebster Award: http://lonely-shapeshifter.blogspot.com/p/liebster-award.html
    +Niedługo nowy rozdział.

    OdpowiedzUsuń
  7. Kiedy dodasz nowy rozdzial bo nie ma rozdzialu ani zandej notki ponad miesiac;-(

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy

Layout by Yassmine